Big Bear - Dolina Wielkiego Niedźwiedzia Post Date: July 8, 2019 (00:19) Author: LiddleKalifornia to nie tylko “złote plaże” surfing, wypoczynek pod palmami w gorącym słońcu południa. To stan kontrastów dlatego dzisiaj chciałam was zaprosić w góry do Big Bear Lake. Z Costa Mesa, gdzie mieszkamy, do Big Bear Lake jest 94.5 mil (152 kilometry), dlatego odwiedzamy ten rejon dosyć często. Miejscowość ta położona jest pomiędzy Los Angeles (ok. 2,5h jazdy samochodem), a Las Vegas (ok. 2h jazdy). Bear Mountain to raj dla osób jeżdżących na nartach amatorsko i parę dobrych tras dla narciarzy zaawansowanych, jest tam 12 wyciągów i 27 km tras, z czego ok. 70% to trasy dla najbardziej zaawansowanych. Najwyższy szczyt leży na wysokości 2684 m, skąd prowadzi najdłuższa i najciekawsza tak zwana “czarna trasa” którą nazwano Geronimo. Jest to trudna trasa, tylko dla bardzo zaawansowanych narciarzy.
Trochę historii.
Teren Big Bear Lake był zamieszkany przez rdzennych Indian Serrano przez ponad 2000 lat, zanim został zbadany przez Benjamina Wilsona i jego grupę. Kiedyś zaludnione przez tubylców i niedźwiedzie grizzly, od których obszar ten otrzymał swoją nazwę, największy napływ osadników do “Doliny Wielkiego Niedźwiedzia” miał miejsce podczas gorączki złota w południowej Kalifornii od 1861 do 1912 roku. W tym też okresie wytępiono tam niedżwiedzie. Ostatni raz grizzli był widziany w regionie w 1908 roku. Obecnie w Big Bear są czarne niedźwiedzie od czasu ich wprowadzenia w 1933 roku, są one nawet czasami widywane w pobliżu domów okolicznych mieszkańców. Gdy w drugiej połowie XIX wieku znaleziono w regionie złoto, doprowadziło to do natychmiastowego napływu poszukiwaczy tego kruszcu, a co za tym idzie i rozwoju miasta. By zapewnić wodę potrzebną coraz większej populacji zbudowano tamę, dzięki której powstało dzisiejsze jezioro Big Bear. Na początku XX w wycieczka do Big Bear Lake z San Bernardino zajmowała dwa dni na wozach konnych. W tym czasie jeden z mieszkańców “Doliny Niedżwiedzi” – Kirk Phillips, który wyruszył w podróż do Nowego Jorku i zobaczył pierwszą na świecie linię autobusową. To zainspirowało go do stworzenia drugiej linii autobusowej na świecie z San Bernardino do Big Bear Valley za pomocą białych ciężarówek z kilkoma rzędami siedzeń. Umożliwiło to wioskom rozwój, a Big Bear Lake stało się pierwszym górskim terenem rekreacyjnym w południowej Kalifornii. Wiele osób podróżowało, by cieszyć się rekreacją na jeziorze Big Lake, inną turystyczną atrakcją było naturalne gorące źródło. Emile Jesserun kupił 40 akrów ziemi (16ha), która obejmowała gorące źródła i zbudował pierwszy duży ośrodek w Big Bear, Hotel Pan Hot Springs, w 1921 roku. W 1933 roku wiele hoteli i kurortów w rejonie Big bear zostało poważnie uszkodzonych przez wielki pożar, którego ofiarą padł również Hotel Pan Hot Springs.
Big Bear Lake, było to również popularne miejsce do robienia zdjęć do filmów takich jak zdjęcia w wersji z 1920 r. “Last of the Mohicans“oraz wielu epizodów serialu “ Bonanza” w latach 60 w Cedar Lake. Big Bear Lake było jedną z lokalizacji filmowych dla Daniela Boone’a, “Gone with the Wind”, Disneya “Old Yeller” – filmu muzycznego z 1969 roku “Paint Your Wagon” – filmu wojennego z 1983 roku, oraz otwarcia dla programu dziecięcego NBC HR Pufnstuf i ostatniej sceny w “Better Off Dead”. W 1924 r. w rejonie Big Bear było aż 44 ośrodków wypoczynkowych co powodowało stały napływ turystów.Sporty zimowe są również bardzo popularne w Big Bear. Pierwsza skocznia w Big Bear została wzniesiona w 1929 roku i bardzo szybko zdobyła miejsce gdzie bito rekordy świata w skokach narciarskich. W następnych latach Big Bear Lake zbudowano więcej skoczni, a Viking Ski Club w Los Angeles zaczął je wykorzystywać do zawodów sportowych. Oficjalne otwarcie Big Bear jako zimowego kurortu w poludniowej Kaliforni odbyło się w 1952 roku, kiedy Tommy Tyndall otworzył ośrodek sportów zimowych w Big Bear Lake, znanym teraz jako Snow Summit. Mimo że w niektóre zimy na tym terenie opady śniegu nie są duże, ale maszyny śnieżne stale utrzymują trasy narciarskie w pełnej gotowiści dla turystów.
Latem 1968 roku, Caltech rozpoczął budowę Big Bear Solar Observatory (BBSO) położonego na północnym brzegu Big Bear Lake. Z powodu obfitych opadów deszczu i śniegu w tym czasie poziom jeziora wzrósł o kilka stóp, a BBSO było otoczone wodą, budowa została zakończona w maju 1970 roku przy użyciu prowizorycznych barek. BBSO, obecnie obsługiwane przez New Jersey Institute of Technology, nad dużym jeziorem Big Bear to punkt orientacyjny połączony z północnym brzegiem przez skalistą groblę. Od 1970 roku w Big Bear Lake organizowany jest też coroczny Oktoberfest. Big Bear Lake Oktoberfest ma również najwyższy stopień tego typu imprez w USA. Big Bear Lake otrzymało prawa miejskie 28 listopada 1980 roku. W latach 90. miasto zyskało sławę jako miejsce treningowe dla mistrzów boksu. Oscar de la Hoya, Mike Tyson, Fernando Vargas, Gennady Golovkin i Shane Mosley należą do słynnych bokserów, którzy trenowali w Big Bear.
Zapraszamy do obejżenia zdjęć z naszych wypraw do Doliny Wielkiego Niedżwiedzia na moim blogu www.discovering-our-world.com
|
Polski przewodnik Agnieszka Liddle zaprasza na Catalinę Post Date: July 13, 2019 (03:33) Author: LiddleW dzisiejszą podróż, w którą chciałabym was zabrać po południowej Kalifornii wybierzemy się promem. Chciałabym żebyście zwiedzili ze mną jedną z piękniejszych wysp u wybrzeży południowej Kalifornii – Catalinę.
Właściwa nazwa tej skalistej wyspy która jest jedną z wysp archipelagu Channel Islands brzmi Santa Catalina Island, w skrócie Catalina Island lub po prostu Catalina.
Cały archipelag znajduje się u wybrzeży Stanów Zjednoczonych w południowej Kalifornii Catalina jest skalistą wysepką na południe od Los Angeles w pobliżu miasteczek Long Beach, Dana Point oraz San Pedro, skąd regularnie odpływają na wyspę promy z turystami lub z mieszkańcami, ponieważ Catalina nie ma stałego połączenia z lądem. Odległość 35 kilometrów (21mil) od stałego lądu przepłyniemy jednym z wielu promów lub łodzi z firmy Catalina Express. Mając najbliżej do Long Beach i chcąc jak najwięcej zwiedzic (pamiętając że sama droga przez ocean zabierze ponad dwie godziny) wypłyneliśmy stamtąd wcześnie rano i dlatego na oceanie kłębiła się jeszcze poranna mgła. Pogoda była bardzo przyjemna, lekki wiatr i dość spokojny ocean sprawił, ze podróż upłyneła nam w bardzo miłej atmosferze. Moja mama która przyleciała do nas na wakacje z Chicago powiedziała że mając przed sobą tylko bezkres oceanu czuła się, jakby zdobywała świat. Po ponad dwugodzinnym rejsie pojawiły się przed naszymi oczami mgliste kontury a następnie cała wyspa Catalina.
I wreszcie wpłyneliśmy do portu Avalon. Przez port w Avalon przewija się cała masa promów, które przywożą ciągle nowych, spragnionych wrażeń i zobaczenia wyspy, turystów. Jest to spore wyzwanie dla stałych mieszkańców wyspy, liczbę ich szacuje się na około 3800 osób, z których większość, bo 85%, mieszka własnie w Avalon. To miasto-port jest zresztą największym miastem na wyspie, bo drugie z nich – Two Harbors nazywane przez mieszkanców „przesmyk” zamieszkuje zaledwie 150 osób i posiada tylko jeden sklep i jedną restaurację. Jest to właściwie tylko maleńka osada a zarazem port rybacki, dlatego cały „ciężar” obsługi turystycznej, a szacuje się, że rocznie odwiedza Catalinę ponad milion osób – bierze na siebie Avalon. Co przyciąga turystów na Catalinę? Napewno dużą rolę odgrywa fakt, że Santa Catalina Island ma bardzo łagodny, subtropikalny, ciepły klimat przez cały rok. My byliśmy tam na początku maja i mimo bryzy ciągnącej od oceanu naprawdę było ciepło i przyjemnie. Te atuty wyspy i jednocześnie jej bardzo malownicze położenie sprawia, że wiele osób przyjeżdża na wyspę żeby wziąć tu ślub a potem urządzić przyjęcie weselne.W muzeum mieszczącym się w budynku o nazwie Casino można dowiedzieć się o tym, że wyspa była zasiedlona przez rdzennych Amerykanów, którzy nadali jej nazwę Pimugna (czasem używano nazwy Pimu), a sami siebie nazywali Pimugnans lub Pimuvit. Dość trudna nazwa nie tylko w wymowie, ale też do zapamiętania (może dlatego została zmieniona na Catalinę).
Ciekawostką jest też to, że od 1920 roku wyspa była własnością rodziny Wrigley, tych od gumy do żucia Wrigley. W ogrodzie botanicznym znajduje się ich rodzinne mauzoleum. Najwygodniej no i oczywiście najszybciej, można zwiedzić całą wyspę samochodzikami a własciwie czymś w rodzaju skrzyżowania meleksu z wózkiem golfowym. Wypożyczając taki samochód dostaje się mapkę z zaznaczoną trasą. Warto popytać w kilku wypożyczalniach co oferują, gdyż różne wypożyczalnie dają ciekawe oferty cenowe kiedy płacimy np. gotowka zamiast karty kredytowe
Atrakcji na wyspie nie brakuje. Dwie lub trzy godziny wystarczą w zupełności na “objechanie” Avalon z zatrzymaniem się w ładnych (widokowo) miejscach. Nie sposób zamieścić tu wszystkich zdjęć z trasy dlatego zapraszam na nasz blog www.discovering-our-world.com gdzie takze mozecie przeczytać ten artykul i zobaczyć wiele zdjęć z wyprawy.
Jadąc po wyznaczonej trasie spotkamy wielu takich jak my turystów. Oprócz “samochodów” na gaz czy prąd można czasem spotkać na wyspie “normalne” samochody. Nie jest ich wiele (głównie dostawcze), bo na wyspie są dość spore restrykcje odnośnie pojazdów benzynowych. Dużo osób zwiedza też wyspę jeżdżąc na wypożyczonych rowerach, napewno ten środek lokomocji jest znacznie tańszy niż „samochodzik”. Jakie jeszcze atrakcje dla turystów oferuje Catalina. Dla najbardziej odważnych otworzono w 2010 roku „Zipline” czyli ośrodek zjazdu na linach. Od samego patrzenia na śmiałków może się zakręcić w głowie. No i oczywiście łodzie, jachty, kajaki, wszystko co wiąże się ze sportem wodnym. Można wypożyczyć łódż na wędkowanie czy opłynąć wyspę dookoła. Napewno Catalina jest rajem dla osób lubiących nurkowanie. Istnieje tu szkółka dla tych, którzy chcą poznać tajniki nurkowania. Można wykupić też rejs łodzią ze szklanym dnem, przez które, podczas krótkiego rejsu, można podziwiać kolorowe ryby zamieszkujące okolice wyspy. Na osoby pragnące wiekszych wrażen, lub chcące poczuć się jak kapitan Nemo z powieści Juliusza Verne, czeka łódź podwodna, która co godzinę zabiera chętnych (za jedyne $30) na 45 minutowy “podwodny spacer” po okolicy Avalon. Natomiast z powodu tego ze Catalina jest bardzo skalista, nie ma tam praktycznie plaż. Są za to malutkie skrawki piaszczystego wybrzeża w samym środku miasta, tuż obok ruchliwego “deptaka”które nie są w stanie dać żadnej prywatności plażowiczom. Dookoła pełno młodych ludzi, turystów spacerujących po deptaku, głośna muzyka, zapachy jedzenia z pobliskich restauracyjek i barów, napewno nie jest to najlepsze miejsce dla szukających wypoczynku w ciszy i spokoju. Na wyspie nie ma zbyt dużo zwierząt ale, poza lisami i jeleniami są tu żubry, i to żubry sprowadzone na wyspę z Polski. W 1924 roku przywieziono na Catalinę 14 sztuk, na potrzeby kręconego właśnie filmu. Gdy pieniądze przeznaczone na film się skończyły żubry zostały na wyspie, gdyż przewiezienie ich z powrotem było już za drogie. W ten sposob od kilku lat stado około 150 sztuk utrzymywane jest na wyspie jako miejscowa atrakcja. Nawet w środku miasta stoją jaskrawo pomalowane statuetki żubrów, nie mogliśmy się powstrzymać żeby nie zrobić zdjęcia. Inną ciekawostką na Cataline o której nie sposób nie wspomnieć jest mały cmentarz dla zwierząt. Nie jest to nic takiego dziwnego bo w każdym prawie mieście Ameryki takie cmentarze psów i kotów istnieją, natomiast na Catalinie znajduje się też grób ryby. Jest to prawdopodobnie jedyne takie miejsce na świecie gdyż o podobnym przypadku dotąd nie słyszałam. Chociaż co kraj to obyczaj więc może na podobny przypadek natkniecie się podczas swoich wedrówek. Bardzo proszę o podzielenie się swoimi dziwnymi „odkryciami” w komentarzach poniżej.
A teraz zapraszam was do galerii zdjęć na moim blogu www.discovering-our-world.com na spacer po Catalinie. Zapraszam również na naszą stronę www.world-of-adventures.com gdzie możecie zamówić wycieczkę z polskim przewodnikiem na tą piękną wyspę
|